Jak z Płatka: Niebezpieczne dla zdrowia.
Wednesday, October 10th, 2012Mam przed sobą wyrok karny wydany w imieniu Rzeczpospolitej Polskiej. Tego nie wymyśliłby Kafka, Mrożek i Witkacy razem wzięci… a urzędnik Państwowej Inspekcji Pracy [PIP] i polski sąd potrafią.
Pani D.M została skazana za to, że zatrudniła u siebie na pół etatu jako pomoc domową obywatelkę Ukrainy. Zarzucono jej, że zrobiła to na warunkach innych niż określone w wydanym pierwotnie zezwoleniu na pracę. Różnica wzięła się stąd, że urzędnik omyłkowo w zezwolenie wpisał 900, a nie 700 zł na które obie Pani się umówiły. Dokumentuje to zarówno zawarta między nimi pierwotna umowa, wypłaty i kolejne wnioski o przedłużenia zgody na pracę. Dla sądu jednak błąd urzędnika okazał się dowodem na złamanie prawa przez Panią D.M.
To nie wszystko. Sąd zarzucił Pani M.D złamanie przepisów prawa karnego w ten sposób, że dopuściła ona Panią z Ukrainy do ścierania kurzu, zmiatania podłóg i czyszczenia dywanu elektroluksem bez badań lekarskich stwierdzających brak przeciwskazania do pracy na wykonywanym stanowisku oraz nie zapewniła jej specjalistycznego szkolenia bhp. W tej sytuacji sąd uznał, iż wina obwinionej nie budzi wątpliwości. Oskarżona broniła się, że przecież chodzi o zwyczajne sprzątanie, a Pani z Ukrainy jest traktowana jak szósty członek dużej rodziny i niezgorzej niż Polka potrafi obsłużyć odkurzacz czy pralkę, które zresztą jak i inny sprzęt AGD mają certyfikat bezpieczeństwa. Te wyjaśnienia nie odniosły skutku – sąd potwierdzając, że wina obwinionej nie budzi wątpliwości skazał ją na karę grzywny za wykroczenie przewidziane w przepisach ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy z 2004 roku. Sąd i kontrolujący ją urzędnik PIPu znaleźli przepisy i użyli prawa jak cepa. Pewnie oboje dostaną premie, kto wie… może i awansują.
Mam przed sobą wyrok karny wydany w imieniu Rzeczpospolitej Polskiej. Jest rok 2012. Rzecz nie dzieje się w kabarecie, i nie jest cytatem z „Procesu” Kafki. Rzecz dzieje się naprawdę, a wydając wyrok sąd na serio powołał się na Rzeczpospolitą Polską. W Polsce jest Konstytucja. W Konstytucji jest art. 2, a w nim treść, że jesteśmy państwem prawa urzeczywistniającym zasadę sprawiedliwości społecznej. To oznacza, że gwarantujemy, iż nie będziemy traktować przepisu jak cepa, którym się przywala na oślep. Oznacza też, że za błędy urzędników nie można walić najsłabszego. I nie chodzi o literówkę w wysokości wynagrodzenia, ale o postawę urzędnika/urzędniczki. W państwie prawa są od tego, by pomóc nam przestrzegać prawa. Więc nawet jeśli prawo wygląda na głupio bezduszne i nastawione na nabijanie kabzy np. behapowcom, to urzędnik jest od tego, by zadbać, aby tak się nie stało. Jeśli Pani M.D wysiliła się, by legalnie mieć u siebie Panią do sprzątania z Ukrainy, podpisała z nią umowę o pracę i opłaciła ZUS, to rolą urzędnika było ją poinformować, że jako pracodawczyni musi jeszcze zapłacić za zaświadczenie od lekarza medycyny pracy i za bhp-owca, który jej wytłumaczy jak posługiwać się ścierką od kurzu. I że oczywiście wystarczy zmienić typ umowy na zlecenie, a wtedy i zdrowie tej pani i sposób użycia przez nią ścierki przestaną nas interesować.